poniedziałek, 6 lipca 2020

Dokąd zmierzasz, Legio?

              


         Legia Warszawa zostanie nowym mistrzem Polski i jest to bardziej fakt, nie opinia. Podopiecznym Aleksandra Vukovica brakuje jednego punktu w trzech pozostałych spotkaniach, aby przypieczętować tytuł i powrócić na tron po rocznej przerwie. Co prawda Legia mistrzostwo powinno przyklepać już ze dwie kolejki temu, ale że grupa pościgowa goni bliżej niezidentyfikowany obiekt (ale z pewnością nie Legią), jest jak jest – 8 punktów przewagi nad Piastem oraz Lechem, 12 punktów nad Śląskiem. Za chwilę przyjdzie jednak weryfikacja drużyny (oby wzmocnionej) w europejskich pucharach i trzeba odpowiedzieć na kilka dość istotnych pytań.

               Czy Legia jest tak mocna, czy reszta ligi tak słaba? Stołeczna drużyna pod wodzą Vuko z pewnością wykonała krok naprzód. Legia ma swój styl, potrafi dominować rywala. Praktycznie zawsze, nawet w przegranych meczach, stara się grać na dużej intensywności, wysokim pressingiem, a po przejęciu futbolówki – ofensywnie, z polotem. Zdecydowanie największa ilość bramek strzelonych spośród wszystkich drużyn ekstraklasy jest tego dobrym podsumowaniem. No właśnie, jeśli jednak przenalizujemy analogiczny moment zeszłego sezonu, dojdziemy do wniosku, iż legioniści punktują w tym sezonie gorzej niż w poprzednich rozgrywkach! W ubiegłorocznej kampanii drużyna prowadzona na przestrzeni całego sezonu przez Deana Klafurica, Ricardo Sa Pinto oraz Aco Vukovica po 34 rozegranych spotkaniach miała na koncie 66 punktów, w tym – jedno oczko mniej. W obu przypadkach daje to średnią poniżej 2 pkt / mecz, co świadczy o tym, iż w obecnym sezonie Legia jest silna głównie słabością rywali. Piast Gliwice? Historyczny tytuł tej drużyny w poprzednich rozgrywkach był wynikiem grubo ponad stan, tak samo jak grubo ponad stan jest 2. lokata w obecnym sezonie. Lech Poznań? Podobnie jak przed rokiem, zespół niesamowicie chimeryczny. Lech potrafi zagrać fenomenalne spotkanie, by po tygodniu zaprezentować się jak zespół pieśni i tańca „Mazowsze”. Lechia Gdańsk? Problemy z wypłacaniem pensji, rozwiązywanie kontraktów z zawodnikami, do tego toksyczny (podobno) Piotr Stokowiec… standardzik. Jagiellonia Białystok? Wydaje się, iż obecne miejsce zajmowane w tabeli przez białostoczan jest idealnym odzwierciedleniem ich potencjału sportowego. O Pogoni Szczecin, Śląsku Wrocław oraz Cracovii pod wodzą trenera z baśni tysiąca i jednej wrzutki – Michała Probierza – nawet nie będę się rozwodził. Można zatem dojść do wniosku, iż najpoważniejszym konkurentem Legii w walce o mistrzostwo Polski była… Legia. Inne zespoły z czołówki punktowały bowiem z taką regularnością, z jaką Polacy jeżdżą na mundial – ze dwa mecze wygrali, potem w trzech kolejnych nie byli w stanie zgarnąć kompletu punktów, następnie przydarzyła się jakaś seria bez porażki, która znów została przerwana przez mecze bez zwycięstwa. I tak w kółko. Jeśli Legia z takimi kontrkandydatami do tytułu nie byłaby w stanie go zdobyć, byłaby to katastrofa, naprawdę.

               Czy obecny skład pozwala myśleć o fajnej przygodzie w pucharach?
I nie mam tu na myśli wyjścia z grupy Ligi Mistrzów, bynajmniej. Raczej możliwość rozegrania 6 spotkań w fazie grupowej Ligi Europy i zdobycie 6-8 punktów. Umówmy się, w ostatnich latach polskie zespoły z taką regularnością rozpieszczały swoich kibiców grą w europejskich pucharach, iż taki wynik uznalibyśmy pewnie za światełko w tunelu. Wracając do pytania zawartego na początku tego akapitu: moim zdaniem nie. Spośród bramkarzy trenerzy mają do dyspozycji: solidnego Radka Cierzniaka, młodego i niedoświadczonego Wojciecha Muzyka oraz obiecującego juniora – Cezarego Misztę. Niby dramatu nie ma, ale zdecydowanie przydałoby się wzmocnić tę formację. Środek obrony? Bardzo doświadczeni Jędza oraz Igor Lewczuk, do tego Mateusz Wieteska, na którego osobiście mam alergię i liczę, że klub sprzeda go przy pierwszej sposobności. W zasadzie na tym wyliczanie stoperów można zakończyć, gdyż Inaki Astiz ma już jakieś 140 lat i z pewnością nie będzie odgrywał w zespole większej roli, a William Remy częściej niż na boisku widywany jest w gabinetach lekarskich. Boki obrony? Lewa strona całkiem nieźle obsadzona – jest Michał Karbownik (o ile nie zostanie sprzedany), który może też grać na prawej stronie obrony oraz w środku pola. Jest Luis Rocha (czy będzie w kolejnym sezonie – okaże się), który może żadnym wirtuozem nie jest, ale nie można zaliczyć go też do kategorii szrot. Pozyskano także Filipa Mladenovica, co uważam za bardzo dobry ruch ze strony warszawskich działaczy. Na prawej stronie defensywy też byłoby całkiem obiecująco, gdyby nie Marko Vesovic i jego zerwane więzadła w kolanie, przez które Czarnogórzec w tym roku raczej już nie wybiegnie na boisko. Pozostaje przeciętny Paweł Stolarski (+ ewentualnie Karbownik), ewidentnie potrzebne jest więc wzmocnienie. Środek pola wydaje się być obsadzony naprawdę nieźle, do dyspozycji trener Vukovic ma tam Andre Martinsa, Domagoja Antolica, Bartosza Slisza, Waleriana Gwilię oraz Luquinhasa. Na skrzydle pewniakiem jest Paweł Wszołek, ale brakuje gościa robiącego robotę po drugiej stronie boiska. Niestety, Arvydas Novikovas, Mateusz Cholewiak ani tym bardziej Piotr Pyrdoł nie gwarantują jakości predestynującej ich  do gry w pierwszej „11” takiego klubu jak Legia. Luqinhas też zdecydowanie lepiej niż na boku sprawdza się jako podwieszony. W ataku mamy natomiast Jose Kante, który powinien być gotów do gry w ciągu 1,5 miesiąca, drewnianego Tomasa Pekharta oraz młodziutkiego Macieja Rosołka. Szału nie ma, sami przyznacie.

Podsumowując, obecna kadra warszawskiego zespołu zdecydowanie wymaga wzmocnienia. Może nie rewolucji, ale z pewnością na Łazienkowską powinno zawitać 4-5 piłkarzy, którzy z miejsca podnieśliby poziom sportowy. Mam ogromną nadzieję, iż zespół ds. sportowych stanie na wysokości zadania i zapewni drużynie jakościowe wzmocnienia, aby tegoroczna przygoda w europejskich pucharach ponownie nie zakończyła się pocałunkiem śmierci (po raz kolejny ukłony dla złotoustego trenera Probierza). Czego życzę nie tylko Legii, ale także pozostałym klubom, które w najbliższych miesiącach będą reprezentowały Polskę na arenie międzynarodowej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz