Dawno nie było żadnej wzmianki o moim ukochanym
klubie, dlatego też dzisiaj kilka słów o Legii. Przez kilka ostatnich tygodni
zawodnicy oraz sztab szkoleniowy zapadli w zimowy sen. Dopiero w poniedziałek
na Łazienkowską powrócił trener Henning Berg, a dwa dni po nim reszta sztabu
oraz piłkarze, którzy 13. stycznia rozpoczęli przygotowania do rundy wiosennej.
Celem drużyny jest oczywiście zdobycie podwójnej korony (obrona tytułu
mistrzowskiego oraz odzyskanie krajowego pucharu), a także jak najlepsze
zaprezentowanie się na arenie europejskiej. Póki co stołeczni działacze nie są
zbyt aktywni na rynku transferowym (choć w grę wchodzi również opcja, iż po
prostu załatwiają wszystko „po cichu”), choć za duży sukces można z pewnością
uznać przedłużanie kontraktów z czołowymi postaciami klubu. W grudniu nowy
kontrakt podpisał Łukasz Broź, a kilka dni temu klub ogłosił, że Henning Berg
podpisał umowę wiążącą go z klubem do 2018 roku. Co więcej, lada chwila
Guilherme stanie się oficjalnie zawodnikiem stołecznego klubu, podpisując
3-letni kontrakt. W kwestii transferów najwięcej mówi się jednak o Krystianie
Bieliku oraz Arkadiuszu Malarzu. Ten pierwszy jest bowiem bardzo bliski
przejścia do Arsenalu, natomiast golkiper GKSu Bełchatów ma wzmocnić
rywalizację w bramce „Wojskowych”. Dziś parę słów o tym, dlaczego, według mnie,
są to dobre posunięcia.
Bielik,
czyli sukces warszawskiego scoutingu
Dziś
już prawie pewne wydaje się, że młody pomocnik Legii zasili szeregi The Gunners. Kluby ostatecznie
porozumiały się w sprawie transferu, a i sam zawodnik podjął już ostateczną
decyzję o odejściu. Oficjalnie mówi się o kwocie około 3 milionów funtów
(wliczając w to wszelkiego rodzaju bonusy). Moim zdaniem jest to majstersztyk
działaczy z Łazienkowskiej i wyśmienita okazja na to, aby sprzedać Bielika. Legia
pozyskała Krystiana pół roku temu, a koszt jaki w związku z tym poniosła to
około 100 tys. Euro (ekwiwalent za wyszkolenie). Przez ten czas młody zawodnik
zagrał jedynie w kilku meczach „Wojskowych” i tak naprawdę nie miał wielu
okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Myślę, że nawet najwięksi
optymiści nie spodziewali się, iż po utalentowanego 17-latka po kilku miesiącach
zapuka sam Arsene Wenger i zaproponuje 30-krotne przebicie sumy, za którą Legia
pozyskała Bielika. Myślę, że żaden z polskich klubów nie byłby w stanie
odrzucić takiej oferty, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że i sam zawodnik
jest nastawiony na wyjazd.
I
tym właśnie sposobem płynnie przeszliśmy do samego zainteresowanego. Wydaje mi
się bowiem, że ten transfer jest bardzo korzystny dla Legii, ale jeszcze
bardziej dla Krystiana Bielika. Pomijam już najbardziej oczywistą kwestią, iż
akademia Arsenalu jest jedną z najlepszych na świecie i z pewnością nauczy się
tam dużo więcej niż zostając w Warszawie. Sęk w tym, że Bielik jest zawodnikiem
bardzo, ale to bardzo młodym, w styczniu skończył ledwie 17 lat. Będzie miał
więc jeszcze dużo czasu, by skorygować ewentualne błędy. Nawet zakładając
najbardziej pesymistyczny obrót spraw, w którym nie przebija się w Arsenalu
oraz nie sprawdza się na wypożyczeniach, wracając po kilku latach do rodzimej
ligi. Nawet jeśli będzie miał wtedy 20-21 lat, to wciąż będzie zawodnikiem na
tyle młodym, by zrobić w piłce niemałą karierę. A oferta z takiego klubu jak
Arsenal nie pojawia się co pół roku, więc grzechem byłoby z niej nie
skorzystać.
Malarz,
czyli rutyna ponad młodością
Od kilkunastu
dni chodzą również słuchy, że bardzo blisko transferu na Łazienkowską jest
Arkadiusz Malarz. Doświadczony golkiper, broniący do tej pory barw GKSu
Bełchatów miałby trafić do Legii kosztem Konrada Jałochy, który zostałby
wypożyczony, aby nabrać doświadczenia. Wielu ludzi mocno krytykuje ten
transfer, moim zdaniem jest to jednak całkiem rozsądne rozwiązanie. Prawda jest
bowiem taka, że w obecnej chwili ani wspomniany Jałocha, ani Łukasz Budziłek
nie wywierają najmniejszej presji na Dusanie Kuciaku. Słowak jest absolutnym
numerem 1 w bramce „Wojskowych” i zdaje sobie sprawę, że nie ma praktycznie
żadnej konkurencji. A sytuacja, w której bramkarz czuje się zbyt pewnie nie
jest dobra, co pokazały jesienne występy Dusana na ligowych boiskach. Bez wątpienia
Jałocha oraz Budziłek mają potencjał, by zostać w przyszłości dobrymi
bramkarzami. Sęk w tym, że do tego potrzeba im regularnej gry, sam trening nie
pozwoli na ciągłe podnoszenie sobie poprzeczki. Dlatego też przyjście Malarza
wydaje mi się tak dobrym rozwiązaniem. Bramkarz ten jest bowiem „w gazie”, ma
za sobą naprawdę udaną rundę i z pewnością będzie mocno naciskał na pozycję
Dusana. Jałocha natomiast w tym roku skończy 24 lata. Nie jest to już zatem
żaden młodzieniaszek, ale pamiętajmy, że bramkarze zwykle są w stanie grać na
dobrym poziomie o wiele dłużej niż zawodnicy z pola. Można więc powiedzieć, że
Konrad – jak na bramkarza – jest jeszcze stosunkowo młody. Jeśli teraz zacząłby
regularnie grać w którymś z ekstraklasowych klubów, to przez ten rok nie tylko
podniesie swoje umiejętności, ale także nabierze niezbędnego doświadczenia. I –
o ile na wypożyczeniu będzie grał regularnie i dobrze się spisywał – będzie
mógł podjąć realną rywalizację o miejsce w bramce Legii. Mówiąc krótko, moim
zdaniem taka krótkoterminowa wymiana bramkarzy ma praktycznie same plusy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz