wtorek, 4 sierpnia 2020

Czas powrotów?


W dniu dzisiejszym nie mogłem napisać o niczym innym. Artur Boruc, po prostu. Legenda za życia, jeden z najlepszych polskich golkiperów w historii, symbol Legii Warszawa, po 15 latach powrócił do klubu. Ale w dniu dzisiejszym chciałbym spojrzeć na powrót Króla Artura pod trochę innym, szerszym kątem. Bardzo podoba mi się bowiem tendencja powrotu doświadczonych, polskich piłkarzy do klubów, które pozwoliły im wypłynąć na szerokie wody.

O Borucu i jego powrocie do polskiej piłki napisano już praktycznie wszystko. Ikona warszawskiej Legii wraca po długim czasie nieobecności, podpisując roczny kontrakt. Boruc zapewne przez ten okres będzie niekwestionowanym numerem 1 w bramce Wojskowych, a nauki u niego będzie miał możliwość pobierać choćby młodziutki Cezary Miszta, o którym szepczą w klubie, iż potencjał ma zdecydowanie większy od Radosława Majeckiego. Ale warto pamiętać, że Boruc to nie jedyny przykład tego typu powrotu do naszej ligi w ostatnim czasie. Dzień przed transferem Króla Artura Śląsk Wrocław ogłosił bowiem, iż po wielu latach zagranicznych wojaży na Dolny Śląsk powrócił Waldemar Sobota. Nie jest to z pewnością zawodnik tego formatu co Boruc, ale w skali polskiej piłki na pewno ten transfer odbił się dość szerokim echem. Wspominając o powrocie Soboty nie sposób zapomnieć rzecz jasna o Jakubie Błaszczykowskim, który przechodząc do krakowskiej Wisły zimą ubiegłego roku, stał się niejako prekursorem tego trendu. Trendu, który mnie osobiście bardzo cieszy.

Po pierwsze, taki zawodnik – doświadczony, z niezłą (co najmniej) karierą w Europie – nawet w podeszłym jak na piłkarza wieku, doda tej lidze kolorytu. Nie ma się co oszukiwać, nie jesteśmy piłkarskim Eldorado, gdzie gdy jakiś zawodnik kończy karierę, ot tak wydaje się 40 czy 50 baniek na nowego i kłopot znika. Jesteśmy 29. (!!!) ligą w Europie i samo to dobitnie świadczy o tym, iż poziom gry w piłkę jest u nas raczej marny. Można więc zaryzykować tezę, iż Boruc oraz Sobota w dalszym ciągu będą jednymi z wyróżniających się zawodników w naszej przaśnej lidze. Podobnie, jak miało to miejsce w przypadku Błaszczykowskiego (naturalnie jeśli dopisywało mu zdrowie).

Po drugie – charyzma. O ile w przypadku Soboty mam wątpliwości, czy w Śląsku będzie w stanie przejąć rolę lidera szatni, o tyle w przypadku Boruca jestem tego absolutnie pewien. Artur to człowiek, który zrobił dużą, europejską karierę, grał w naprawdę poważnych meczach i bardzo często zostawał tych meczów bohaterem. W dodatku jest urodzonym liderem. Sama jego obecność w zespole będzie kopem motywacyjnym dla pozostałych piłkarzy. I nie ulega według mnie wątpliwości, iż jeszcze więcej niż na boisku, Boruc da Legii w szatni.

Po trzecie – marketing. Kibice w Polsce mają ogromny głód oglądania w akcji dobrych piłkarzy. Niestety, wracamy do poprzedniego akapitu, czyli niskiego poziomu naszej ligi. Dobrzy gracze przyjeżdżają tu bardzo rzadko, młodzi i perspektywiczni – szybko wyjeżdżają. Ludzie cieszą się zatem, że ich klub pozyskuje piłkarza o wysokich – jak na standardy polskiej ligi – umiejętnościach.
A że przy okazji są to zawodnicy identyfikujący się z klubem? Tym lepiej. Jeśli zatem przychodzili oglądać Ljuboję, Nikolicia czy Vadisa, to na Boruca będą przychodzić tym chętniej. To samo w Śląsku: skoro swego czasu idolem trybun był Marco Paixao to Waldemar Sobota ma wszelkie predyspozycje do tego, aby dzięki niemu na Stadion Miejski we Wrocławiu przyszło kilka tysięcy osób więcej.

Powtórzę się po raz kolejny, ale tendencja powrotu doświadczonych piłkarzy do kraju niezmiernie mi się podoba, pozwala choć odrobinę wzmocnić wątpliwą renomę naszej ligi, co może skutkować tym, iż choć trochę poważnych piłkarzy łatwiej będzie namówić do transferu nad Wisłę.
I bardzo chciałbym, aby ze 2,3 czy 4 lata Kamil Glik wrócił do Piasta Gliwice, Łukasz Fabiański czy Wojtek Szczęsny do Legii, Kamil Grosicki do Pogoni Szczecin, a Robert Lewandowski do… Legii (poniosła mnie fantazja, wiem o tym doskonale).

PS. Szczególne ukłony dla Śląska Wrocław za zapowiedź transferu Waldemara Soboty. Kiler to niewątpliwie klasyka polskiej kinematografii, a fragment zapowiadający transfer, choć bez żadnych modyfikacji, pasuje po prostu perfekcyjnie J Link: Zapowiedź transferu Waldemara Soboty


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz