Futbol wrócił na dobre, co cieszy mnie niezmiernie. Wrócił także futbol w niższych ligach, co uszczęśliwiło mnie jeszcze bardziej. Niestety, tylko na moment. Jak się bowiem okazuje, w Mazowieckim Związku Piłki Nożnej decydenci zapomnieli o codziennej dawce leków. Widziałem już wiele dziwnych decyzji związanych z powrotem piłki nożnej po epidemii COVID-19, były także kontrowersje – jak chociażby głośny spór o awans do drugiej ligi pomiędzy Motorem Lublin a Hutnikiem Kraków czy niemal identyczne „przepychanki” pomiędzy Sokołem Ostróda a rezerwami Legii Warszawa. Ale to, co wymyślili przedstawiciele Mazowieckiego ZPN nawet dla mnie – choć fantastykę w rozsądnych dawkach lubię – jest kompletnie niezrozumiałe.
Z
dziennikarskiego (hehe) obowiązku nadmienię, iż wg odgórnej decyzji Polskiego
Związku Piłki Nożnej w ligach, które po pandemii nie wznowiły rozgrywek (czyli III
Liga oraz niższe poziomy rozgrywkowe) tabele po ostatniej pełnej kolejce
zostaną uznane jako ostateczne, drużyny z miejsc premiowanych awansem ów awans
wywalczą, nie będzie także żadnych spadków do niższych lig. Mazowiecki Związek
Piłki Nożnej uznał jednak, iż fajnie byłoby kwestię awansów rozegrać na boisku
i według mnie jest to pomysł budzący uznanie. Niestety, po zagłębieniu się w
reguły powrotu do rozgrywek trzeba powiedzieć jasno, iż mamy do czynienia z
czymś w rodzaju science-fiction dla ubogich. Związkowcy wydumali bowiem, iż do
gry wrócą jedynie po cztery najlepsze zespoły z obu grup IV Ligi oraz Lig
Okręgowych. Stworzono więc coś na zasadzie Final
Four, schematu doskonale znanego chociażby z siatkarskiej Ligi Mistrzów.
Różnica polegałaby jednak na tym, iż punkty zdobyte podczas Final Four doliczane byłyby do tabeli
ligowej, aktualnej na dzień zawieszenia rozgrywek. Nadążacie?
Wobec
wprowadzenia powyższej formuły rodzi się kilka, dość istotnych, pytań. Przede wszystkim,
skoro pozwolono dokończyć sezon po czterem najlepszym zespołom poszczególnych
grup IV Ligi oraz LO, to dlaczego nie dać tej szansy zespołom A-klasy oraz
B-klasy? Z tego co udało mi się dowiedzieć, w żadnej z tych lig nie są
przeprowadzane regularne badania pod kątem obecności wirusa, nie ma także
obowiązkowej kwarantanny, jak w przypadku drużyn szczebla centralnego (bo i być
nie może, skoro zawodnicy w przygniatającej większości na co dzień pracują, a
futbol jest dla nich tylko dodatkiem). Czemu zatem przedstawiciele Lig
Okręgowych mogą na boisku powalczyć o awans, a przedstawiciele A-klasy (różnica
zaledwie jednego poziomu rozgrywkowego) już nie? Odpowiedź na to pytanie
pozostawiam już Wam, ja niestety nie potrafię takowej udzielić.
Kolejne
pytanie, na które zapewne przedstawiciele MZPN nie potrafiliby odpowiedzieć (ja
także nie potrafię): skoro mogą grać po cztery najlepsze zespoły z tych lig, to
dlaczego nie sześć? Czemu nie dziesięć? Dlaczego nie wszystkie? Jeśli już
związkowcy zdecydowali się na takie rozwiązanie, niech posiada ono ręce i nogi.
Nie mam pojęcia, niech w tych finałowych
rozgrywkach biorą udział drużyny, które mają jeszcze matematyczne szanse na
awans (w niektórych grupach będą to cztery zespoły, w innych dwa, a w niektórych
siedem), ale nie odbierajmy nikomu szansy na awans do wyższej klasy
rozgrywkowej. Sztywne trzymanie się schematu prowadzi bowiem do tak
absurdalnych sytuacji jak chociażby w siedleckiej Lidze Okręgowej, gdzie
biorący udział w barażach Naprzód Skórzec traci do lidera 9 punktów, do
wicelidera – 8, a będzie miał jedynie trzy mecze na odrobienie tych strat. Jaki
jest sens grania baraży przez taką drużynę? Kopną trzy sparingi po 90 minut i
tyle, bezwartościowe granie. Z drugiej strony mamy sytuację z północnej grupy IV
Ligi, gdzie w momencie zawieszenia rozgrywek czwartą lokatę zajmowała drużyna
KS Łomianki (tyle samo punktów co Mazovia Mińsk Mazowiecki, ale zwycięstwo w
bezpośrednim meczu). Co ustaliły tęgie, związkowe głowy? W barażach zagrała
Mazovia, gdyż przy rozegraniu tylko jednego bezpośredniego starcia decydować
miał bilans bramkowy, który korzystniejszy miała drużyna z Mińska
Mazowieckiego. Czy naprawdę tak wiele zmieniłoby dopuszczenie do grania także
piątej w ligowej tabeli ekipy? Czy Final
Five brzmi aż tak fatalnie, iż zaniechano tego pomysłu?
Na
koniec pozwoliłem sobie zostawić prawdziwą perełkę, czyli udział w Final Four zespołów rezerw. Tak się
bowiem złożyło, iż o awans walczą trzy takie drużyny: Radomiak II Radom (IV
Liga Południe), Świt II Nowy Dwór Mazowiecki (LO Warszawa I) oraz Ursus II
Warszawa (LO Warszawa II). Zacznijmy może od rezerw zespołu z Radomia, który –
pomimo tego, iż odbyły się już dwie z trzech kolejek – nie rozegrał jeszcze ani
jednego spotkania. Radomiak nie godzi się bowiem z faktem, iż nie może
skorzystać z zawodników szerokiego składu pierwszej drużyny. Jak powszechnie
wiadomo, zawodnicy szerokiej kadry pierwszego zespołu bardzo często stanowią o
sile rezerw. W tym jednak przypadku nie jest to możliwe, gdyż wszystkie drużyny
na szczeblu centralnym – w tym Radomiak – zostały poddane kwarantannie, mającej
zminimalizować do minimum prawdopodobieństwo zarażenia się koronawirusem. W tym
wypadku nie można odmówić związkowi logiki, w końcu na poziomie IV ligi żadnych
badań się nie przeprowadza. Jak zakończy się ta sytuacja? Ciężko powiedzieć.
Przeciwnicy radomskiej drużyny domagają się walkowerów, Radomiak natomiast ma
nadzieję na pozytywną decyzję i dopuszczenie zawodników pierwszego zespołu do
gry. Wszystko powinno wyjaśnić się w najbliższym czasie.
Prawdziwe
jaja zaczynają się jednak dopiero na poziomie Ligi Okręgowej. Przed
rozpoczęciem baraży Mazowiecki ZPN zdecydował bowiem, iż… nawet w przypadku
zajęcia miejsca premiowanego awansem, zespoły rezerw Ursusa oraz Świtu NDM
pozostaną w Lidze Okręgowej. ZPN powołał się tutaj na przepis, wedle którego
pomiędzy pierwszym zespołem a rezerwami musi być różnica minimum dwóch klas
rozgrywkowych (zarówno Świt NDM, jak i Ursus grają obecnie na poziomie III
ligi). Rodzi się zatem pytanie, po jakiego grzyba te drużyny w ogóle grają w barażach,
skoro i tak wiadomo, że nie awansują? Czy nie lepiej byłoby zastąpić je
drużynami z piątych miejsc w ligowych tabelach albo wyłonić zwycięzców spośród
pozostałych trzech drużyn w każdej z grup? I o ile po rozegraniu dwóch z trzech
kolejek barażowych rezerwy Świtu nie mają już szans na awans, o tyle drugi
zespół Ursusa – jak najbardziej. Jakieś pytania?
Odpowiadając
na pytanie Stefana Siary Siarzewskiego,
zawarte w tytule… Tak! Komuś ewidentnie sufit
na łeb się spadł. Nie widzę innego logicznego wyjaśnienia tak absurdalnych
decyzji związkowych działaczy. Super, że piłka wróciła także w niższych ligach.
Problem w tym, że wróciła baaardzo wybiórczo i tak naprawdę nikt za bardzo nie
wie, dlaczego grają akurat te drużyny, a inne muszą czekać na start kolejnego
sezonu. Rzecz jasna drużyny nie biorące udziału w Final Four grają między sobą masę sparingów i żaden ze związkowców
nie widzi w tym problemu. Apelowałem w poprzednim tekście, zaapeluję i tutaj.
Więcej rozsądku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz