wtorek, 30 grudnia 2014

Na zawsze Phenomeno!

                
           Koniec roku. W świecie sportu (i nie tylko) jest to doskonały czas na różnego rodzaju podsumowania, przypominanie najważniejszych wydarzeń mijającego roku. Jest też jednak druga strona medalu – swoista „posucha” w futbolu. Myślę, że wszyscy piłkarscy fanatycy doskonale wiedzą, o co mi chodzi. Jest to bowiem okres, w którym wszystkie ligi europejskie (poza angielską Premier League) mają świąteczno-noworoczną przerwę. Jedni do gry wracają wcześniej (Primera Division – 3. stycznia), inni później (Bundesliga – 31. stycznia), ale nie zmienia to faktu, że większość zawodników i trenerów w tym okresie regeneruje się po meczowym maratonie. I choć nie ma się co dziwić – w końcu piłkarze to też ludzie, którzy chcą spędzić ten szczególny czas z najbliższymi – to mimo wszystko człowiek czuje taką wewnętrzną pustkę wywołaną brakiem futbolu. I choć w tym miejscu nie mogę napisać o pięknych bramkach, spektakularnych paradach bramkarskich czy brutalnych faulach, postaram się przedstawić piłkę nożną w trochę innym wydaniu. Zapewne obiło wam się kiedyś o uszy nazwisko (a właściwie imię) Ronaldo. Brazylijczyk był bowiem jednym z najlepszych – a dla mnie bezsprzecznie najlepszym – zawodnikiem w historii futbolu. Ronaldo Luis Nazario da Lima, bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko, w swojej najlepszej formie był gościem z zupełnie innej planety. Mógłbym w tym momencie zacząć wyliczać wszystkie przydomki oddające jego klasę i wirtuozerię, ale myślę, że lepiej zrobi to ERIC CANTONA. Popularny Phenomeno z pewnością jest osobą znaną na całym świecie, ale jego życie skrywa naprawdę dużo ciekawostek, o których przeciętny kibic piłkarski nie ma bladego pojęcia. I ja postaram się przytoczyć najciekawsze z nich. Uprzedzam od razu wszelkie pytania typu „A dlaczego akurat Ronaldo?”. Jedno słowo: IDOL.

Powtórnie urodzony

            Pierwsza ciekawostka dotycząca brazylijskiego geniusza dotyczy jego daty urodzenia. Według wszelkich oficjalnych danych Ronaldo przyszedł na świat 22. września 1976 roku w Rio de Janeiro. Mało kto wie jednak, że tak naprawdę przyszły gwiazdor futbolu urodził się 4 dni wcześniej – 18. września. Cała sytuacja wzięła się z tego, iż w latach 70-tych XX wieku w Brazylii panował przepis, według którego rodzice mają obowiązek zarejestrować swoje nowonarodzone dziecko. Sęk w tym, że taka rejestracja wiązała się z kosztem w wysokości 10 $. Rodzina państwa Nazario żyła jednak na granicy ubóstwa, toteż potrzebną kwotę udało się uzbierać dopiero po czterech dniach. Ojciec Ronaldo, Nelio, zarejestrował wtedy swego syna, ale w obawie przed karą za zwłokę powiedział, iż urodził się on 22. września. Od tamtej pory Ronaldo obchodzi urodziny dwa razy w roku.

Szaman prawdę Ci powie

            Pewnym jest, że piłka nożna była naturalnym przeznaczeniem Brazylijczyka. Świadczy o tym m.in. historia, która wydarzyła się, kiedy Ronaldo nie było jeszcze na świecie. Do domu państwa Nazario zapukał człowiek, który podawał się za jasnowidza.  Sonia – matka Ronaldo – zaprosiła go do środka i poprosiła o wróżbę. W odpowiedzi usłyszała, że jej trzecie dziecko będzie chłopcem posiadającym niewiarygodne umiejętności, które pomogą całej rodzinie uciec ze slumsów na zawsze. Sonia tak wspomina jego słowa: „Pewnego dnia Twój syn odmieni Twoje życie i uczyni Cię bardzo bogatą”. Po latach okazało się, iż tajemniczy szaman nie pomylił się w żadnym calu. Ronaldo posiadł niewiarygodne umiejętności, które pozwoliły jego rodzinie na zawsze uciec ze slumsów. Sonia wspominała jednak po latach, że była przeciwna grze syna w piłkę, a przepowiednię jasnowidza odebrała jako zapowiedź, iż jej syn znajdzie dobrze płatną pracę, chociażby jako lekarz. Mówiła: „Nie chciałam żeby Ronaldo grał w piłkę. Próbowałam go powstrzymywać, ale to była jego wielka pasja. Nie mogłam pogodzić się z tym, że mój syn myślał tylko o futbolu. Jaka przyszłość mogła go czekać? Kiedy zaczęłam coraz częściej widywać go grającego w pelada (podwórkowa odmiana piłki nożnej), w czasie gdy powinien być w szkole, wiedziałam, że przegrałam moją walkę”. Czas pokazał jednak, że związek z futbolem zapewnił Ronaldo oraz jego rodzinie świetlaną przyszłość.

Oblane testy

            Bez wątpienia pierwszą piłkarską miłością Ronniego było Flamengo. Klub z jego rodzinnego miasta – Rio de Janeiro – to jedna z najbardziej utytułowanych brazylijskich drużyn. I choć po latach R9 przywdziewał koszulkę ich największego rywala – Corinthians – to jego uczucia względem Flamengo się nie zmieniły. Po latach Brazylijczyk wspominał, że to dzięki ojcu pokochał ten klub. Nelio zabrał kiedyś syna na derby Rio, czyli mecz pomiędzy Flamego a Vasco da Gama, który odbywał się na słynnej Maracanie. Od tego momentu zaczęła się obsesja małego Ronaldo na punkcie całego klubu oraz jego największej gwiazdy – Zico, który był wtedy uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy na świecie. I chociaż w dorosłą piłkę Il Phenomeno wkraczał w barwach Cruzeiro Belo Horizonte to niewiele brakowało żeby uczynił to w koszulce swego ukochanego klubu. Mając bowiem 13 lat Ronaldo pojechał na testy do Flamengo. Przeszedł je pozytywnie, wpadł w oko trenerowi i była szansa, że zostanie tam na stałe. Przeszkodą nie do przejścia okazały się – jak zwykle – finanse. Rodzinny dom państwa Nazario był położony o kilkanaście kilometrów od stadionu Flamengo, co wiązało się z kosztami dojeżdżania na treningi. Rodzice wysłali do klubu pismo z prośbą o sfinansowanie dojazdów syna do klubu, ale otrzymali odpowiedź odmowną. Sam Ronaldo – co nie powinno dziwić – był zrozpaczony. Na domiar złego podczas drogi powrotnej napadło na niego dwóch starszych chłopaków, którzy pobili młodego Ronaldo, a także ukradli mu zegarek o wartości 20 $. Brazylijczyk nie załamał się jednak i niedługo później trafił do lokalnego klubu Sao Cristovao, z którego ruszył w świat wielkiej piłki.

Świat jest mały

            Słowa zawarte w tytule są w tym przypadku jak najbardziej trafne. Jak bowiem powszechnie wiadomo, pierwszą dziewczyną, z którą Ronaldo spotykał się „na poważnie” była Suzana Werner – obecnie brazylijska modelka oraz aktorka, o rok młodsza od Phenomeno. Para spotykała się w latach 1997-1999, a Suzana została nawet uznana za Miss France ’98, czyli najpiękniejszą kibickę „wychwyconą” na trybunach podczas francuskiego mundialu. Ostatecznie jednak związek Ronaldo i Suzany rozpadł się pod koniec 1999 roku. Nie było by w tym nic wartego wspomnienia gdyby nie fakt, że obecnie Suzana Werner jest żoną... reprezentacyjnego kolegi Ronaldo – Julio Cesara. Były bramkarz mediolańskiego Interu oraz brazylijska gwiazdka pobrali się w 2002 roku, para ma również dwójkę dzieci: Cauet oraz Giulia.

Il hamburgero


            „Il Hamburgero”, „Il Gordo” (czyli po prostu „grubas”) – to tylko niektóre pseudonimy, których Ronaldo doczekał się w późniejszej fazie swojej kariery. Nie będzie oczywiście żadnym zaskoczeniem jeśli napiszę, że wszystkie te przydomki wzięły się z nadmiernej wagi Brazylijczyka. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że problemy z wagą Ronniego w dużej mierze miały podłoże zdrowotne. Brazylijski gwiazdor od lat cierpi bowiem na niedoczynność tarczycy. Pisząc w dużym uproszczeniu, jest to zaburzenie, w którym tarczyca produkuje za mało hormonów w stosunku do potrzeb organizmu. Choroba ta objawia się najczęściej poprzez zmęczenie, zaburzenia pamięci oraz przyrost masy ciała. Uściślijmy: Ronaldo na pewno nie był wzorem profesjonalizmu. Powszechnie znana była bowiem jego słabość do hamburgerów, a także innych potraw typu Fast food. Jak każdy Brazylijczyk lubił się również zabawić. Faktem niezaprzeczalnym pozostaje jednak, że przy niedoczynności tarczycy utrzymanie prawidłowej wagi jest bardzo trudne, nawet przy obciążeniach fizycznych występujących w przypadku profesjonalnego piłkarza. Pokazuje to zresztą sytuacja Ronniego po zakończeniu kariery, kiedy to w bardzo krótkim czasie piłkarz „zyskał” dodatkowe kilkanaście kilogramów. Niepodważalne jest także to, że nawet pomimo niesportowego trybu życia Ronaldo był jednym z najlepszych piłkarzy w historii futbolu. A na pewno najbardziej utalentowanym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz