poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Przed rewanżami LM

     Już jutro oraz pojutrze odbędą się rewanżowe spotkania półfinałowe piłkarskiej Ligi Mistrzów. Najpierw Na Santiago Bernabeu Real podejmie Borussię Dortmund, a dzień później Barcelona oraz Bayern Monachium zmierzą się na Camp Nou. Czy po pierwszych meczach, gdzie w roli gospodarza wystąpiły niemieckie drużyny, możemy jeszcze liczyć na jakiekolwiek emocje?
     Real Madryt sam skomplikował sobie sytuację przed rewanżem. Do przerwy remisował bowiem 1-1, choć trzeba przyznać, iż był to dla "Królewskich" wynik dosyć szczęśliwy. Podopieczni Jose Mourinho nie wyciągnęli jednak żadnych wniosków z pierwszej części i dali sobie wbić kolejne trzy bramki, co stawia ich przed rewanżem w ekstremalnie ciężkim położeniu. Musimy jednak pamiętać, że nie mówimy tu o pierwszej lepszej drużynie. Mówimy o Realu Madryt. Śmiem twierdzić, iż jeśli obecni wciąż mistrzowie Hiszpanii zagrają na swoim optymalnym, wysokim poziomie, to na Santiago Bernabeu, przy wspaniałej publice, trzy bramki są w stanie strzelić dosłownie każdej drużynie na świecie. Kluczem będzie jednak poprawienie gry defensywnej, gdyż w Dortmundzie formacja ta, poza Fabio Coentrao, wyglądała wręcz żenująco. Jeśli "Galacticos" zagrają w defensywie na 100% swoich możliwości i unikną głupich błędów przy wyprowadzaniu piłki, to w tym dwumeczu będziemy mieli jeszcze ogromne emocje. Na dzień dzisiejszy szanse na awans oceniam na 60-40 dla BVB.
     Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja drugiego, hiszpańskiego półfinalisty, czyli FC Barcelony. Podopieczni Tito Vilanovy w środowy wieczór zmierzą się na Camp Nou z monachijskim Bayernem. Jeśli jednak śmiało można powiedzieć, że Borussia przewyższała Real o klasę, to Bawarczycy byli lepsi od "Dumy Katalonii" nawet nie o dwie, ale o trzy klasy. Co prawda dwie bramki dla gospodarzy pierwszego meczu budziły pewne kontrowersje, ale nie zmienia to faktu, że Bayern całkowicie zdeklasował Barcę, a wynik jest jak najbardziej zasłużony. Jeśli mam być szczery, nie daję Hiszpanom najmniejszych szans na awans. I to z dwóch, prostych przyczyn. Po pierwsze, goście mają zbyt duży potencjał ofensywny, więc będą w stanie zdobyć w stolicy Katalonii co najmniej jedną bramkę. A to sprawi, że gospodarze będą musieli odpowiedzieć aż sześcioma trafieniami. I tu przyczyna numer dwa, Bayern ma bowiem zbyt dobrą linię obrony, na czele z fenomenalnym Manuelem Neuerem, żeby dać sobie wbić pół tuzina bramek. Nie napiszę zapewne nic odkrywczego, ale daję Bawarczykom 99% szans na awans do finału na Wembley, a jeden, skromny procencik pozostawiam podopiecznym Tito Vilanovy. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Kto Waszym zdaniem zagra w londyńskim finale?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz