poniedziałek, 15 czerwca 2020

MZPN, czy Tobie sufit na łeb się nie spadł?


Futbol wrócił na dobre, co cieszy mnie niezmiernie. Wrócił także futbol w niższych ligach, co uszczęśliwiło mnie jeszcze bardziej. Niestety, tylko na moment. Jak się bowiem okazuje, w Mazowieckim Związku Piłki Nożnej decydenci zapomnieli o codziennej dawce leków. Widziałem już wiele dziwnych decyzji związanych z powrotem piłki nożnej po epidemii COVID-19, były także kontrowersje – jak chociażby głośny spór o awans do drugiej ligi pomiędzy Motorem Lublin a Hutnikiem Kraków czy niemal identyczne „przepychanki” pomiędzy Sokołem Ostróda a rezerwami Legii Warszawa. Ale to, co wymyślili przedstawiciele Mazowieckiego ZPN nawet dla mnie – choć fantastykę w rozsądnych dawkach lubię – jest kompletnie niezrozumiałe.

Z dziennikarskiego (hehe) obowiązku nadmienię, iż wg odgórnej decyzji Polskiego Związku Piłki Nożnej w ligach, które po pandemii nie wznowiły rozgrywek (czyli III Liga oraz niższe poziomy rozgrywkowe) tabele po ostatniej pełnej kolejce zostaną uznane jako ostateczne, drużyny z miejsc premiowanych awansem ów awans wywalczą, nie będzie także żadnych spadków do niższych lig. Mazowiecki Związek Piłki Nożnej uznał jednak, iż fajnie byłoby kwestię awansów rozegrać na boisku i według mnie jest to pomysł budzący uznanie. Niestety, po zagłębieniu się w reguły powrotu do rozgrywek trzeba powiedzieć jasno, iż mamy do czynienia z czymś w rodzaju science-fiction dla ubogich. Związkowcy wydumali bowiem, iż do gry wrócą jedynie po cztery najlepsze zespoły z obu grup IV Ligi oraz Lig Okręgowych. Stworzono więc coś na zasadzie Final Four, schematu doskonale znanego chociażby z siatkarskiej Ligi Mistrzów. Różnica polegałaby jednak na tym, iż punkty zdobyte podczas Final Four doliczane byłyby do tabeli ligowej, aktualnej na dzień zawieszenia rozgrywek. Nadążacie?

Wobec wprowadzenia powyższej formuły rodzi się kilka, dość istotnych, pytań. Przede wszystkim, skoro pozwolono dokończyć sezon po czterem najlepszym zespołom poszczególnych grup IV Ligi oraz LO, to dlaczego nie dać tej szansy zespołom A-klasy oraz B-klasy? Z tego co udało mi się dowiedzieć, w żadnej z tych lig nie są przeprowadzane regularne badania pod kątem obecności wirusa, nie ma także obowiązkowej kwarantanny, jak w przypadku drużyn szczebla centralnego (bo i być nie może, skoro zawodnicy w przygniatającej większości na co dzień pracują, a futbol jest dla nich tylko dodatkiem). Czemu zatem przedstawiciele Lig Okręgowych mogą na boisku powalczyć o awans, a przedstawiciele A-klasy (różnica zaledwie jednego poziomu rozgrywkowego) już nie? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam już Wam, ja niestety nie potrafię takowej udzielić.

               Kolejne pytanie, na które zapewne przedstawiciele MZPN nie potrafiliby odpowiedzieć (ja także nie potrafię): skoro mogą grać po cztery najlepsze zespoły z tych lig, to dlaczego nie sześć? Czemu nie dziesięć? Dlaczego nie wszystkie? Jeśli już związkowcy zdecydowali się na takie rozwiązanie, niech posiada ono ręce i nogi. Nie mam pojęcia, niech w tych finałowych rozgrywkach biorą udział drużyny, które mają jeszcze matematyczne szanse na awans (w niektórych grupach będą to cztery zespoły, w innych dwa, a w niektórych siedem), ale nie odbierajmy nikomu szansy na awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Sztywne trzymanie się schematu prowadzi bowiem do tak absurdalnych sytuacji jak chociażby w siedleckiej Lidze Okręgowej, gdzie biorący udział w barażach Naprzód Skórzec traci do lidera 9 punktów, do wicelidera – 8, a będzie miał jedynie trzy mecze na odrobienie tych strat. Jaki jest sens grania baraży przez taką drużynę? Kopną trzy sparingi po 90 minut i tyle, bezwartościowe granie. Z drugiej strony mamy sytuację z północnej grupy IV Ligi, gdzie w momencie zawieszenia rozgrywek czwartą lokatę zajmowała drużyna KS Łomianki (tyle samo punktów co Mazovia Mińsk Mazowiecki, ale zwycięstwo w bezpośrednim meczu). Co ustaliły tęgie, związkowe głowy? W barażach zagrała Mazovia, gdyż przy rozegraniu tylko jednego bezpośredniego starcia decydować miał bilans bramkowy, który korzystniejszy miała drużyna z Mińska Mazowieckiego. Czy naprawdę tak wiele zmieniłoby dopuszczenie do grania także piątej w ligowej tabeli ekipy? Czy Final Five brzmi aż tak fatalnie, iż zaniechano tego pomysłu?

               Na koniec pozwoliłem sobie zostawić prawdziwą perełkę, czyli udział w Final Four zespołów rezerw. Tak się bowiem złożyło, iż o awans walczą trzy takie drużyny: Radomiak II Radom (IV Liga Południe), Świt II Nowy Dwór Mazowiecki (LO Warszawa I) oraz Ursus II Warszawa (LO Warszawa II). Zacznijmy może od rezerw zespołu z Radomia, który – pomimo tego, iż odbyły się już dwie z trzech kolejek – nie rozegrał jeszcze ani jednego spotkania. Radomiak nie godzi się bowiem z faktem, iż nie może skorzystać z zawodników szerokiego składu pierwszej drużyny. Jak powszechnie wiadomo, zawodnicy szerokiej kadry pierwszego zespołu bardzo często stanowią o sile rezerw. W tym jednak przypadku nie jest to możliwe, gdyż wszystkie drużyny na szczeblu centralnym – w tym Radomiak – zostały poddane kwarantannie, mającej zminimalizować do minimum prawdopodobieństwo zarażenia się koronawirusem. W tym wypadku nie można odmówić związkowi logiki, w końcu na poziomie IV ligi żadnych badań się nie przeprowadza. Jak zakończy się ta sytuacja? Ciężko powiedzieć. Przeciwnicy radomskiej drużyny domagają się walkowerów, Radomiak natomiast ma nadzieję na pozytywną decyzję i dopuszczenie zawodników pierwszego zespołu do gry. Wszystko powinno wyjaśnić się w najbliższym czasie.

               Prawdziwe jaja zaczynają się jednak dopiero na poziomie Ligi Okręgowej. Przed rozpoczęciem baraży Mazowiecki ZPN zdecydował bowiem, iż… nawet w przypadku zajęcia miejsca premiowanego awansem, zespoły rezerw Ursusa oraz Świtu NDM pozostaną w Lidze Okręgowej. ZPN powołał się tutaj na przepis, wedle którego pomiędzy pierwszym zespołem a rezerwami musi być różnica minimum dwóch klas rozgrywkowych (zarówno Świt NDM, jak i Ursus grają obecnie na poziomie III ligi). Rodzi się zatem pytanie, po jakiego grzyba te drużyny w ogóle grają w barażach, skoro i tak wiadomo, że nie awansują? Czy nie lepiej byłoby zastąpić je drużynami z piątych miejsc w ligowych tabelach albo wyłonić zwycięzców spośród pozostałych trzech drużyn w każdej z grup? I o ile po rozegraniu dwóch z trzech kolejek barażowych rezerwy Świtu nie mają już szans na awans, o tyle drugi zespół Ursusa – jak najbardziej. Jakieś pytania?

               Odpowiadając na pytanie Stefana Siary Siarzewskiego, zawarte w tytule… Tak! Komuś ewidentnie sufit na łeb się spadł. Nie widzę innego logicznego wyjaśnienia tak absurdalnych decyzji związkowych działaczy. Super, że piłka wróciła także w niższych ligach. Problem w tym, że wróciła baaardzo wybiórczo i tak naprawdę nikt za bardzo nie wie, dlaczego grają akurat te drużyny, a inne muszą czekać na start kolejnego sezonu. Rzecz jasna drużyny nie biorące udziału w Final Four grają między sobą masę sparingów i żaden ze związkowców nie widzi w tym problemu. Apelowałem w poprzednim tekście, zaapeluję i tutaj. Więcej rozsądku…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz