poniedziałek, 9 marca 2015

Gran Derbi, czyli w poszukiwaniu mistrza Hiszpanii



            Święta wojna. El Clasico. Gran derbi. Krótko mówiąc, prawdopodobnie najważniejsze piłkarskie wydarzenie roku. Czas, w którym na 90 minut cały piłkarski świat zamiera w bezruchu, delektując się starciem Realu Madryt z FC Barceloną. Często jest to mecz o większym ciężarze gatunkowym niż chociażby finał Ligi Mistrzów. Do spotkania na szczycie La Liga pozostało już ledwie dziesięć dni. Dwudziestego drugiego marca, punktualnie o godzinie 20:00 zabrzmi pierwszy gwizdek na Camp Nou. Czego możemy spodziewać się po nadchodzącym „starciu gigantów”?

Dlaczego wygra Barca?

            Na dzień dzisiejszy wydaje się, że większą szansę na zwycięstwo w tym spotkaniu ma Barcelona. Podopieczni Luisa Enrique są ostatnio w bardzo dobrej formie, a wpadkę zaliczyli jedynie z Malagą, której ulegli na Camp Nou 0-1. Oprócz tego Blaugrana spisuje się jednak bez zarzutu. W Pucharze Króla dotarła do finału, pokonując po drodze m.in. Atletico Madryt oraz Villarreal. W meczu o główne trofeum zmierzą się natomiast z dzielnymi Baskami z Bilbao. W lidze – poza wspomnianą porażką z Malagą – Katalończycy również radzą sobie bardzo dobrze, a potwierdzeniem tego jest wczorajsza demolka Rayo Vallecano. Messi i spółka urządzili sobie bowiem prawdziwy festiwal strzelecki, wygrywając 6:1.
            Skoro jesteśmy już przy Messim to bez echa nie powinna przejść także forma ofensywnego tercetu z Camp Nou. Leo Messi wrócił do swojej bardzo wysokiej formy, Luis Suarez zaczął wreszcie pokazywać, że wart był wydania na niego fury pieniędzy, a i Neymar zaczął regularnie pokazywać swój ogromny potencjał. W opozycji do tej trójki jest kastylijski tercet BBC. Benzema, Bale, a przede wszystkim Cristiano póki co z pewnością nie mogą zaliczyć obecnego roku do udanych. Gareth Bale pozostaje typowym „jeźdźcem bez głowy”, o niezwykle małej efektywności, a po ubiegłorocznej formie – zarówno strzeleckiej, jak i „jakościowej” – nie pozostał już ślad. Najlepiej z całej trójki prezentuje się Karim Benzema, ale i on nie prezentuje takiego poziomu oraz regularności, do jakiej przyzwyczaił. Wobec powyższych faktów wydaje się, że to obrona Realu będzie miała większe problemy z zatrzymaniem formacji ofensywnej rywala, niż odwrotnie.
            Bardzo ważnym aspektem w tym starciu jest ten psychologiczny. I tu również przewaga jest po stronie Barcelony. Jeszcze kilka tygodni temu goście z Madrytu prowadzili w tabeli z bezpieczną, czteropunktową przewagą. Przewagą, którą roztrwonili na przestrzeni zaledwie 6 dni! Najpierw zremisowali u siebie 1:1 z Villarreal, by kilka dni później polec 0:1 w Bilbao. Wpadki te bezlitośnie wykorzystali podopieczni Luisa Enriqe, którzy po wczorajszej kanonadzie z Rayo objęli prowadzenie w tabeli. Nie bez znaczenia będzie również atut gry na własnym boisku. Podopieczni Carlo Ancelottiego będą oczywiście mogli spodziewać się potężnej, niemal 100-tysięcznej porcji gwizdów.

Czemu lepszy jest Real?

            W tej chwili duża część ekspertów skazuje Królewskich na pożarcie. Przy odpowiednim podejściu może okazać się to atutem. Sęk w tym, że jeśli Carlo Ancelotti dobrze to rozegra, to zdejmie ze swoich zawodników ciążącą na nich presję, dzięki czemu szanse na końcowy triumf zdecydowanie wzrosną. Wydaje się również, że po prostu nie ma lepszego momentu na przełamanie kryzysu niż wyjazdowa potyczka z odwiecznym rywalem. Właśnie w takich meczach ujawnia się charakter drużyny, o ile go posiada. Osobiście wierzę jednak, że goście z Madrytu pokażą ów charakter, dzięki czemu będziemy świadkami wspaniałego spotkania.
            Jeśli przed spotkaniem można doszukiwać się jakichś plusów po stronie Realu, to jest to z pewnością… sposób gry Barcelony. Tak, tak, dobrze przeczytaliście. Nie trzeba być bowiem taktycznym geniuszem żeby zauważyć, że Real po prostu nie umie rozgrywać piłki w ataku pozycyjnym. Ich naturalnym stylem gry jest gra z kontrataku, która bardzo często przynosi zabójcze efekty. Jak powszechnie wiadomo, w Barcelonie wyznaje się kulturę bardzo długiego rozgrywania piłki. I to jest moim zdaniem siła Madrytczyków w najbliższym spotkaniu. Jeśli tylko będą uważnie grać w obronie i nastawią się na grę z kontrataku, to na wrogim terenie mogą pokusić się o zdobycie chociaż jednego punktu.
            Na koniec zostawiłem argument najprzyjemniejszy. Luka Modric. Na tę chwilę wydaje się, że chorwacki geniusz na Camp Nou będzie gotowy do gry od pierwszego gwizdka. A nie trzeba mówić, jaką pozycją cieszy się Lukita wśród piłkarzy, kibiców oraz sztabu szkoleniowego z Concha Espina. Filigranowy pomocnik do chwili odniesienia kontuzji był kluczowym zawodnikiem w talii Ancelottiego, a bez niego mało kto wyobrażał sobie ówczesny Real Madryt. Pod jego nieobecność część jego obowiązków wziął na siebie Isco, ale gdy ta dwójka wybiegnie razem na boisko – będziemy mogli spodziewać się naprawdę wysokiej jakości w drugiej linii Królewskich.

            Podsumowując, ferowanie wyniku przed tego typu meczem jest jak wróżenie z fusów. Na papierze obie drużyny prezentują ten sam poziom, ostatnia forma oraz inne, aktualne czynniki w lepszej pozycji stawiają Barcę. Real z pewnością będzie chciał jednak powetować sobie ostatnie, nienajlepsze wyniki. Bez względu na wynik liczę jednak na świetny, wyrównany mecz. Czego sobie i wam życzę J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz