Bezsprzecznie
najważniejszym w futbolu wydarzeniem wczorajszego dnia był awans Paris Saint
Germain do 1/4 finału Ligi Mistrzów. Piłkarze z Paryża po heroicznym boju i grze przez ponad 90 minut w
osłabieniu, zdołali ostatecznie wyeliminować Chelsea Londyn, a wszystko
rozstrzygnęło się po dogrywce. Podopieczni Jose Mourinho mogą sobie pluć w
brodę, ponieważ od 32. minuty grali w przewadze, po czerwonej kartce dla
największej gwiazdy Francuzów – Zlatana Ibrahimovica. Oczywiście należy
podkreślić znakomitą grę paryżan, którzy wolą walki i zaangażowaniem
zdeklasowali wyspiarzy, ale w tym tekście chciałbym skupić się na najgorszym
aktorze wczorajszego – bez wątpienia wspaniałego – spektaklu. I dodam od razu,
że nie jest to żaden z piłkarzy. Bjorn Kuipers – arbiter wczorajszego meczu. Sędzia
o bardzo wysokiej reputacji, często prowadzący mecze na najwyższym poziomie,
wczoraj po prostu się kompromitował. Jedyny plus jest taki, że ostatecznie nie
udało mu się wypaczyć wyniku spotkania. Holender mylił się wczoraj z wyjątkowo
wysoką częstotliwością, co chwila krzywdząc jedną bądź drugą drużynę. Najważniejsze
z nich to oczywiście niesłuszne wyrzucenie Zlatana, niewyrzucenie z boiska
Davida Luiza oraz Diego Costy, niepodyktowanie rzutu karnego dla Chelsea oraz
podyktowanie tego niezbyt ewidentnego. Do tego dochodzi szereg mniej widocznych
błędów, tak jak losowe gwizdanie „miękkich” przewinień. Bez wątpienia arbiter
zepsuł wczorajszy mecz, ale w związku z tym pojawia się jedno, bardzo ważne
pytanie: kiedy w końcu w futbolu zagości możliwość oglądania powtórek przez
sędziów?
Siatkówka
wskazała drogę?
Nie wiedzieć
czemu światowe władze piłkarskie od lat wzbraniają się przed wprowadzeniem
powtórek wideo podczas meczów. Argumentują to tym, iż wprowadzenie tzw.
„challenge’ów” wpłynęłoby negatywnie na płynność meczu. Dla mnie to kompletna
bzdura. Czas trwania takiej wideo weryfikacji to ledwie kilkanaście sekund. W
meczu piłkarskim co chwila zdarzają się przerwy, które umożliwiłyby sprawdzenie
poprawności decyzji sędziowskiej. Przykładowo, podczas gdy we wczorajszym meczu
Oscar zwijał się z bólu po rzekomo „brutalnym” ataku Zlatana, sędzia
osiemnaście razy zdążyłby sprawdzić, czy podjął słuszną decyzję.
Oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę, że możliwość
wzięcia powtórki powinna być ograniczona. Nie może przecież być tak, że
trenerzy chcą sprawdzać, czy arbiter słusznie przyznał jednej z drużyn rzut z
autu. W takim przypadku argument o „zabijaniu” płynności gry byłby już jak
najbardziej trafny. Dlatego też działacze FIFA powinni wzorować się na innych
dyscyplinach. W piłce ręcznej trenerzy mogą wziąć challenge trzy razy w ciągu meczu, w tenisie zawodnicy mają taką
możliwość trzy razy w ciągu jednego seta. Wydaje mi się, że gdyby w piłce
nożnej wprowadzono podobne zasady jak w „szczypiorniaku”, to w żaden sposób nie
ucierpiałaby dynamika meczu. Wiadomo rzecz jasna, że mylić się jest rzeczą
ludzką. A sędziowie to przecież tylko ludzie. Poważny problem zaczyna się
jednak wtedy, gdy te pomyłki niweczą czyjś ogromny wysiłek i trud. A jeszcze
gorzej, gdy uświadomimy sobie, że tych pomyłek w bardzo prosty sposób można
było uniknąć…
Jakie
widoki na przyszłość?
Niestety, wydaje się,
że póki w FIFA nie nastąpi „zmiana warty”, póty wideo weryfikacja nie zostanie
wprowadzona. Blatter oraz jego świta od kilku lat tak zażarcie bronią się przed
tą zmianą, iż wątpliwe żeby jakikolwiek argument w końcu ich przekonał. Dla
obecnie rządzących futbolem świetnym pomysłem na wprowadzenie innowacji jest
zorganizowanie mundialu w zimę, w Katarze. Wiadomo, pieniądze robią swoje… Ale
żeby poważnie usprawnić futbol i ograniczyć możliwość wypaczenia wyniku do
minimum? O nie! Co to, to nie! To zabiłoby całe piękno i dramaturgię tej gry! Dlatego
osobiście bardzo się cieszę, że już niedługo odbędą się wybory na nowego
prezesa światowej federacji futbolowej. A moja radość jest tym większa, iż
jednym z kandydatów jest legendarny Luis Figo. I mam wielką nadzieję, iż to on
wygra te wybory w cuglach. Bo właśnie ktoś taki: młody, ambitny działacz, który
jeszcze niedawno był jednym z najlepszych zawodników na świecie (a więc
doskonale znający środowisko oraz potrzeby współczesnego futbolu) może sprawić,
iż ten najwspanialszy sport na świecie stanie się jeszcze lepszy. Luis, trzymam
kciuki!
